Darmowa reklama dopalaczy!

Pomimo, że tzw. smart drugs funkcjonowały w Internecie od kilku lat przed pojawieniem się pierwszych sklepów stacjonarnych. Mimo, tego, że wiedziało o tym wielu zainteresowanych odurzeniem oraz tego, że były w pełni legalne, nie cieszyły się zbyt wielkim zainteresowaniem.

Niektórzy terapeuci, niemal żaden rodzic, a nawet żaden dziennikarz nie mieli pojęcia o ich istnieniu. Wiedzieli tylko zainteresowani, najczęściej młodzi, poszukujący przygód użytkownicy Internetu

Boom na dopalacze rozpoczął się wraz z pojawianiem się pierwszego sklepu stacjonarnego, który podobnie jak sklep spożywczy, czy sklep monopolowy miał sprzedawać owe używki w terenie. Pierwsze sklepy otworzyły Dopalacze.com oraz Hempszop. Chemiczne specyfiki sprzedawano pod szyldem produktów kolekcjonerskich, by uniknąć problemów z prawem, wynikających zarówno z procedur dopuszczania do obrotów produktów spożywczych, jak i z ewentualnych powikłań pojawiających się po ich zażyciu (produkt kolekcjonerski – nie do spożycia).

Niespotykanej polarności dopalacze nie zawdzięczają jednak temu, że zaczęto sprzedawać je w sklepach stacjonarnych. To media ostrzegające przed ich zgubnym skutkiem, ukazujące wywiady z ich użytkownikami, relacje z niezapomnianych ‘tripów’, pokazujące dopalacze każdego dnia, w każdym wydaniu programów informacyjnych, publicystycznych, w najlepszy6ch godzinach antenowych. To telewizja, gazety, radia i wszelkie inne media lokalne oraz ogólnopolskie. To Ci ludzie, którzy pod pozorem prewencji każdego dnia prowadzili wręcz indoktrynacyjną reklamę tych środków, napędzali tabuny klientów do sklepów.

Hordy klientów, zainteresowanych narkotykami sprzedawanymi legalnie, o których dowiadywały się od znajomych, rodziców, nauczycieli, lecz najczęściej z telewizji i gazet, przynosiły ogromne zyski. Duże zyski sprzyjały otwieraniu nowych placówek, w nowych miastach. Nowe placówki oznaczały antyreklamę (która de facto także jest reklamą) w kolejnych mediach i tak się to zapętliło. Sytuacja była absurdalna do tego stopnie, że wystarczyło tylko poczekać, aż sklepy z tzw. dopalaczami pojawią się na wsiach, w których nie ma sklepów spożywczych. Sklepy te były już nawet obecne w szkołach, niektóre sklepiki szkolne obok gum do żucia i kanapek oferowały dopalacze


Ponadto Dopalacze.com posłużyły się sprytnymi chwytami marketingowymi, które miały napędzać im dodatkowych klientów. W nazwie zawarto adres witryny internetowej, pod którym można było nabyć te środki, poczytać o nich, znaleźć najbliższy sklep stacjonarny. Do tego warto zauważyć, że firma wręcz nadużywała koloru fioletowego. Ten właśnie kolor najłatwiej zapada w pamięci, wręcz rzuca się w oczy, ma duże znaczenie psychologiczne, potrafi nawet zmieniać nieco procesy myślowe. Obok możemy zobaczyć jak dziś marketingowcy próbują wykorzystać fenomen dopalaczy dla dobra swoich kampanii…

Tags: , ,

  • Digg
  • Del.icio.us
  • StumbleUpon
  • Reddit
  • Twitter
  • RSS

Leave a Reply

AD